Rowerowy Camp FTI Cycling cz.II


W lipcu 2013 byłam w górach na zorganizowanym campie rowerowym. Był to 4 dniowy wyjazd dla ludzi z każdego pokolenia z dwoma turnusami pod rząd. Na pierwszym turnusie jak już pisałam wcześniej na moim blogu byłam jako campowiczka i wszędzie jeździłam z uczestnikami tego wyjazdu na rowerze, a także brałam udział we wszystkich zabawach i atrakcjach zorganizowanych przez chłopaków z FTI Cycling. Na drugim turnusie byłam już bardziej w pracy niż na wakacjach. Moim zadaniem było sfotografować wszystkie akcje campu i zrobić z niego film. Ale oczywiście jeździłam także z uczestnikami na rowerze i dokumentowałam wszystko co się działo na trasach i w koło naszego hotelu. Plan był taki sam jak na poprzednim turnusie więc wiedziałam czego się spodziewać i gdzie powinnam się znaleźć by złapać dobre ujęcia. Jedyne co wprowadziło dużą różnicę między turnusami to pojawienie się dzieci :) Część uczestników przyjechała z żonami i swoimi dziećmi co sprawiło, że wyjazd był jeszcze bardziej atrakcyjny. W tym czasie jak my jeździliśmy po lesie, mamy z dziećmi jeździły na plaże i zwiedzały piękne okolice gór.
Film z obydwu turnusów Campa można obejżeć tutaj.

Przed pierwszym wyjazdem w góry jest wykład o bezpieczeństwie na trasie i krótkie zadania do przetestowania swoich umiejętności w radzeniu sobie z przeszkodami tj. slalomy, ostre hamowanie, szybka zmiana biegów na mocnym podjeździe i podobne tego typu manewry, które pomogą nam w trasie.

Pierwszy trening outdoorowy był typowo górski, dużo stromych podjazdów po piachu, szutrach i kamieniach. Na zdjęciu ostatni najstromszy odcinek podjazdu pod Śnieżnik. Ale po takiej pracy była miła nagroda - zjazd w dól w terenie leśnym :)
Marysia czekała na swojego tatusia z utęsknieniem :)


Codzienne popołudniowe zajęcia indoorcycling. Zawsze mieliśmy wiernych małych towarzyszy, może przyszłych rowerzystów...? Milenka Ceniła sobie tańce przy głośnej muzyce :)


Poranny rozruch zawsze był prowadzony przez instruktorów FTI Cycling

A tu jesteśmy w drodze na trening interwałowy. Dojechaliśmy do asfaltowej, dosyć stromej góry gdzie naszym zadaniem było podjechanie pod nią kilka razy z różnym założeniem tętna, kadencji i czasu. Organizatorzy wytłumaczyli nam zasady i gdy wszystko było jasne, każdy w swoim tempie ruszył wykonać zadanie. Sam interwał trwał około 30 minut cięzkiej pracy. Oczywiście po każdym interwale było trzeba zrobić przerwę i przejechać się po płaskim terenie by zregenerować się przed kolejnym podjazdem.





Na szczycie stał Artur i dopingował tych którzy dojeżdżali tam z ostatkiem sił. Czyli wszystkich :D 

Po tak ciężkim treningu, jedyne co mogło pomóc naszym mięśniom to jazda w tempie pod górkę w miarę płaska ale długą na 5,5 km! Wydawało się to bardzo przerażające, ale naprawdę wielu z nas poczuło się lepiej. Na szczycie przy hotelu, ci co przyjechali jako pierwsi czekają na pozostałych.



Jeszcze tego samego wieczoru, dziewczynki, córeczki uczestników campu zrobiły nam pokaz gimnastyki akrobatycznej. Msylę, że właśnie tak można nazwać wygibasy które nam przedstawiły :)
Na trzeci dzień pojechaliśmy w teren na 5 godzin. Był to trening endurance, czyli o średniej intensywności ale dosyć długi i wymagający. Tereny nie były już takie strome jak w pierwszy dzień. Oczywiście mieliśmy podjazdy, ale bardziej płaskie i długie. Zjazdy były dokładnie takie same. Naprawdę bardzo przyjemny trening, cała grupa trzymała się razem, wszyscy daliśmy radę, wszyscy wrócili do hotelu z wielką satysfakcją.
 W ostatni dzień mieliśmy duatlon. Tu nasi zwycięzcy :)
I na dowidzenia grupowe zdjęcie wszystkich uczestników, tych aktywnych i tych najmłodszych!

Poczytaj o pierwszym turnusie tutaj.

Jeśli jesteś zainteresowany takim wyjazdem, lub masz jakiekolwiek pytania odnośnie szkoły FTI Cycling, zpraszam na stornę organizatora www :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Facebook

Polecam

EWA SO - Fotograf Poznań