Kładka Krzemianka i Supraśl


Dzisiaj wyruszyłam w rodzinnym gronie na chillout poza miastem. Ala dzikość! Kładka w rezerwacie Krzemianka to dwukilometrowy spacer wśród stawów i podmokłych terenów w środku lasu. Dręczące mysli won! Taki spacer naprawdę pomaga odpocząć umysłowi :)







Luna to dwumiesięczny szczeniaczek mojej siostry. Oczywiście chodzenie po kładkach trochę jej się nudziło więc od czasu do czasu robiła nura w krzaki i trawy poza kładką. Pilnowała się naszych nóg dopóki nie zeszliśmy na suche tereny. Wtedy szarpała wszystkie kijaszki jakie wpadły jej w oko i biegała z nimi wzdłuż i w poprzek ściezki.

Następnym przystankiem dzisiejszego chilloutu był Supraśl. Ale co najsmaczniejsze w tym mieście, czego nie mogliśmy zignorować to KARTACZE! Najlepsze kartacze na Podlasiu są właśnie w Supraślu! Sprzedają je w barze Jarzębinka. To mała izba, a raczej część starego domu przerobiona na domowy bar z jednym pomieszczeniem i pięcioma stolikami, gdzie można kupić domowej roboty wschodnie jedzenie jak babka i kiszka ziemniaczana oraz nasze słynne kartacze. Są to kartoflowe olbrzymie pyzy z mięsem w środku. Oczywiście najlepsze kartacze robią już tylko nasze babcie więc naprawdę ciężko jest dostać je w dobrym smaku. W barze ludzie przepychali się do kolejki tak, że ledwo tam się mieścili. Czekaliśmy na nie ponad 40 minut!, ale to świadczyło tylko o jakości najświeższych kartaczy na Podlasiu. mniam mniam...


Po tak sytym obiadku wybraliśmy się na spacer, na drugą stronę rzeki, z dala od publicznej plaży, gdzie Luna odbywała swoje pierwsze kąpiele...




Hau Hau!

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Facebook

Polecam

EWA SO - Fotograf Poznań