Lasy i chmury, piękne Mazury!


Mazury, okolice Ełku.
Trasa 50km, do wglądu na Endomondo


Odwiedzając znajomych na mazurach postanowiłam ruszyć w te piękne tereny rowerem. Oh wow! Brak mi słów na całe te piękno jakie widziałam! Niebo było błękitne, skąpane słońcem i jednocześnie bardzo pochmurne, tysiące cumulusów nadawały przestrzeń krajobrazowi. Jechałam i gapiłam się ciągle na te przestrzenne śnieżnobiałe chmury, które wyglądały jak waty cukrowe na niebie. A do tego wszystkiego jak spuszczałam głowę w dół widziałam kolejne piękne widoki jakie zapodawały mi ziemie mazurskie. Lasy, łąki, małe wioseczki, kwiaty, małe ujadające psy, kombajny i traktory. Pomimo tego, że często już byłam na mazurach (nie rowerem), nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że te okolice naprawdę mają w sobie coś magicznego i wyjątkowego. Widziałam nie jedną wioskę w Polsce, nie jedną polną drużkę i setki lasów, ale jednak w tym miejscu wyglądało to wyjątkowo cudownie. Nazwała bym to chyba najgłębszą naturą płaskich terenów. 
Jechałam i gapiłam się to w górę to na dól, to na lewo to na prawo. Rzadko zatrzymywałam się na zdjęcie, bo jeśli miałabym to robić przy każdej okazji kiedy coś było wartego sfotografowania, to przeszłabym chyba tą trasę na pieszo :p Oh wow! 
Może na zdjęciach aż tak bardzo nie widać tego piękna, bo nie jestem dobra w fotografowaniu natury, ale zrobiłam co mogłam by uwiecznić mazurskie widoki...


 Z tego co pamiętam to było chyba już na pierwszych kilometrach :)








Powyżej wioska Żelazki, na 30stym kilometrze, w której były dwa domy, trzeci (na zdjęciu) na sprzedaż :D To dopiero zadupiewo! I do tego jakie piękne!!



Ostatni odcinek trasy wracałam Ełkiem, gdzie dorwał mnie już na początku miasta, nad brzegiem jeziora, okropnie porwisty wiatr. Myślałam że mi rower porwie! Albo przynajmniej głowę mi urwie :p Ostatnie kilometry z Ełku do miejscowości, z której wyruszyłam jechałam już głównie asfaltem w polu, a wiatr nieustannie pruł w moją twarz do ostatniej chwili i chyba liczył na to, że w końcu zmiecie mnie z trasy. Asz to drań! Dobiłam pięćdziesiątkę dokładnie na mecie! I jedyne jak mogę skomentować moją trasę to: OH WOW! Wiatry poszły w zapomnienie a wspomnienia widoków zostaną zdecydowanie na dłużej :D







0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Facebook

Polecam

EWA SO - Fotograf Poznań